środa, 17 września 2014

Schwarzkopf Got2b Powder`ful Volumizing Styling Powder. Puder stylizujący do włosów. Unoszący i nadający objętość. Recenzja.


Po co ja to kupiłam? Sama nie wiem. To nie była najmądrzejsza decyzja w moim życiu:) Nie mam właściwie problemów z objętością mojej fryzury. Uniesieniem też nie. Chyba chciałam jeszcze je trochę odbić u nasady i stąd decyzja o zakupie. Było to ponad 1,5 roku temu. Niedawno skończyłam opakowanie. Pomyślałam, że podzielę się z Wami opinią na temat tego wynalazku.

Słowo od producenta
Dodaje włosom objętości i sprawia, że stają się `artystycznie` szorstkie. Zaprojektowano go specjalnie z myślą o kobietach - zwłaszcza tych, które lubią szokować wielkością fryzury i cenią natychmiastowe efekty.
Zawiera mikro - cząsteczki, które `strosząc` powierzchnię włosa, nadają fryzurze maksimum objętości, poczynając już od nasady włosów. Wystarczy nasypać nieco pudru na dłoń, rozetrzeć i delikatnie wmasować we włosy. Inny sposób to nałożenie odrobiny pudru bezpośrednio na włosy i wmasowanie jak każdego innego kosmetyku. Dowolna objętość fryzury, odpowiednia do okazji, jest możliwa do wykreowania w kilka sekund. 


Skład
Aqua, Silica Silylate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Octylacrylamide/Acrylates/Butylaminoethyl Methacrylate Copolymer.

Opakowanie
Lekkie plastikowe pudełeczko z sitkiem i zakrętką. Łatwo się otwiera. Całość zapakowana w kartonik. Nowoczesna grafika. Pełne zdjęcie produktu do sprzedaży znajdziecie na stronie marki




C
ena

Ok. 24-26 PLN/10 g. Czasem można go dostać na promocjach poniżej 20 PLN.

Gdzie kupić?
Powszechnie dostępny. W większości drogerii sieciowych jak RossmannNaturaHebeSuper-Pharm. W marketach typu Tesco, Carrefour, Real, Auchan. Znajdziecie go też w osiedlowych sklepach.

Zapach
Woń taka lekko pudrowa. Praktycznie kosmetyk zapachu nie ma.

Konsystencja
Biały proszek, lekko tłustawy. Przez co mało się pyli.

Wydajność
Określiłabym produkt jako bardzo wydajny. Wszystko też zależy od tego jak długie mamy włosy, jaki efekt chcemy uzyskać i czy służy nam do codziennej aplikacji, czy też nakładamy go raz na jakiś czas.


Moja opinia
  1. Nie byłam z niego zadowolona. Wieki mi zajęło jego wykańczanie i czyniłam to dosłownie na siłę, gdyż nie lubię marnotrawstwa zakupionych przeze mnie rzeczy. Nie polubiliśmy się.
  2. Odczucia z nim związane głównie dotyczą moich oczekiwań, co do wyglądu fryzury. Przyznaje, że puder rzeczywiście nadaje objętość. Kiedy naniesiemy go więcej, możemy uzyskać naprawdę spektakularną fryzurę. Ważne jest tu technika aplikacji. Wtarty w skórę głowy ładnie odbija włosy od nasady. Tak przynajmniej działo się u mnie. Ale muszę zwrócić uwagę, że ja mam sporo włosów , nie są grube, ale podatne na układanie.
  3. Objętość utrzymuje się naprawdę długo. Skąd zatem moje niezadowolenie z kosmetyku? Zero naturalności.
  4. Matowi okrutnie. Sprawia, że włosy stają się niesamowicie tępe, niemiłe w dotyku, szorstkie, a jednocześnie dziwnie tłuste. Nie przeczeszecie ich palcami, nie wyczeszecie grzebieniem. Puder można tylko usunąć przez mycie.
  5. Potrafi na głowie tworzyć istny kask. Jakby człowiek miał czaszkę osobno, włosy osobno. Nie fajne uczucie. Ja lubię fryzury naturalne. Wiatr we włosach. Jak wieje, a widzę że komuś nie rusza się żaden kosmetyk...nie ufam:)
  6. Dobry efekt wizualny otrzymujemy przy większej ilości pudru, co powoduje większy dyskomfort. Siedzisz w pracy i tylko myślisz: kiedy pójdę do domu i zmyję to czortostwo z włosów?
  7. Najważniejszy minus? Swędziała mnie po nim skóra głowy.  Z początku nie, ale w czasem przy każdym użyciu było coraz gorzej.  To dla mnie duże zaskoczenie. Ja bowiem nie mam zupełnie wrażliwego skalpu. Mnie prawie nic nie podrażnia, nie mam skłonności do łupieżu, zero takich problemów. A tu? Po 1-2 godzinach zaczynałam procedurę drapania się i to było niesamowicie denerwujące.
  8. Może wysuszać włosy i skórę oraz ją podrażniać.
  9. Nie miałam pomysłu jak go zużyć, ale przydał się do robienia koków. Tu muszę powiedzieć, że jest ok. U mnie mało co trzyma się na głowie dłużej niż 10 minut. Przy lekkim potraktowaniu włosów tym pudrem, kok czy inne upięcie miało szanse na przetrwanie i całkiem dobrze się prezentowało.
  10. Wg mnie do użytku raz na jakiś czas - ok. Na jakieś wyjście, przy bardzo "bajeranckim" upięciu - może się sprawdzić i dać nam gwarancję niezmienności fryzury przez cały dzień i noc. Na co dzień nie polecam. 
  11. Moim zdaniem bardzo grubych włosów nie utrzyma. 
  12. Może być nieładnie widoczny u brunetek.
  13. Zdecydowanie bardziej polecam tu suchy szampon Batiste Dry Shampoo Big & Bouncy XXL Volume.
Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Jeśli macie niezwykle cienkie włosy, mało ich, to możecie Got2b spróbować. Głownie jednak na jakieś wyjścia typu wesele, całonocna impreza i do upięć. Nie wyobrażam sobie chodzić z nim na głowie każdego dnia. Lubicie naturalne fryzury, przeczesywanie kosmyków palcami w ciągu dnia? To nic dla Was. Zdecydowanie odradzam go osobom z wrażliwą skórą głowy. Cenicie połysk fryzury, sypkość, jej gładkość i miękkość. Puder da Wam zupełne tego przeciwieństwo. 

Podsumowanie
Nie kupię go ponownie. Nie jest wcale tani, by użyć go od święta szkoda kasy i zachodu. Tak sobie teraz myślę, że przy krótkich włosach może znaleźć zwolenników. Jest też wiele kobiet, które kochają, jak im włosy 24 h na dobę się nie ruszają:) To wtedy i owszem. Ja go zmęczyłam i z ulgą wyrzuciłam opakowanie. Nie mogę przecież w ciągu dnia w koło się drapać:) Marka wypuściła jeszcze kilka odmian tego kosmetyku, m.in też specjalnie dedykowana wersja dla mężczyzn. Nie znam, więc nic na ich temat powiedzieć nie mogę. Nie kuszą.

Czym Wy utrwalacie włosy i nadajecie im objętość? Macie tu swoich faworytów? Chętnie skorzystam z Waszych rekomendacji.

Pozdrawiam!

poniedziałek, 15 września 2014

Burts's Bees Hand Salve. Maść do suchych i szorstkich dłoni. Recenzja.


Kosmetyk kultowy. Głównie popularny w Stanach. Znakomity skład. W 100% naturalny. Uwielbiany przez rzesze. A mnie wielce rozczarował. Zapraszam po szczegóły.

Słowo od producenta
Wybawienie dla szorstkich i suchych dłoni. Leczy, koi, pielęgnuje, nawilża. Formuła bogata w wosk pszczeli, olejki, zioła.

Skład


Opakowanie
Mała puszka metalowa o pojemności 8,6 g. Bardzo podoba mi się jej retro wygląd. Niestety otwiera się koszmarnie. Czasem rezygnowałam z używania, ponieważ za nic nie mogłam sobie poradzić ze zdjęciem wieczka. Potrafi to być naprawdę walka. Zamknięcie nie jest odkręcane, ale się "zasysa". Uważajcie na paznokcie! 

C
ena

W Stanach - $9. W Polsce online ok. 35-40 PLN.

Gdzie kupić?
Nie jest dostępny w Polsce stacjonarnie. Można go czasem dostać na Allegro. Być może jakieś inne sklepy online zajmują się sprzedażą tej marki w PL, ale oficjalnego dystrybutora u nas nie ma.
Z łatwością do dostania w Stanach i Kanadzie. Z tego co wiem także w UK, Francji, Szwecji, Niemczech, Norwegii, Szwajcarii, Turcji.

Zapach
Jak dla mnie ziołowo-apteczny. Tak mi się kojarzy. Wyczuwam w nim lekką lawendę, trochę migdała, ziół. Jest jednak delikatny, z czasem w ogóle go nie czułam.  

Konsystencja
Tłusta, oleista. Maść ma postać stałą, ale pod wpływem ciepła otoczenia, czy ciała, szybko się rozpuszcza i bardzo łatwo rozprowadza. Przez jakiś czas zostawia na dłoniach film.

Wydajność
Puszka malutka, ale produkt bardzo wydajny. Nie trzeba go dużo by rozprowadzić po całych dłoniach i skórkach na około paznokci.


Moja opinia:
  1. Nie będę się niestety kosmetykiem zachwycać. Chyba jako jedyna:) Rozczarował mnie. Tyle o nim superlatyw słyszałam, że może moje oczekiwania wobec niego były za duże.
  2. Nie mam suchych dłoni. Szorstkich i zniszczonych również nie. Jest maniaczką kremowania ich i ciągłego nawilżania. Mimo to Burts's Bees okazał się dla mnie zbyt słaby. Co on robi? Natłuszcza skórę. W momencie gdy na nich jest, są gładkie, miłe w dotyku, ukojone. Ale na dłuższą metę nic u mnie nie dawał. Nie nawilżał nic, a nic. Nie wnikał głębiej w skórę, nie pielęgnował jej wcale.
  3. Stosowałam na noc. W dzień to słaby pomysł. Nie wchłania się szybko i utrudnia wiele czynności. Kładłam cieńsza i grubszą warstwę. Różnie. Nic to nie zmieniało. Rano czułam jakbym nic nie zaaplikowała. Skórki owszem nie były suche, ale ja generalnie nie mam z nimi dużego problemu. Na skórki może być. Na dłonie - oj nie.
  4. Dobry jeśli chodzi o ukojenie. Np. w mrozy daje poczucie przyjemnej łagodności, wyciszenia, zdejmuje zaczerwienienie. Ale to nic trwałego.
  5. Tłusty, ale nie lepi się.
  6. Nie podrażnia, nie wywołuje alergii.
  7. Może mieć dobre działanie ochronne, ale ciężko go używać wychodząc z domu. Tłuści okrutnie.
  8. Dla mnie to taki trochę smalec. Działa tylko powierzchniowo. Nie odczuwałam przy jego stosowaniu większego nawilżenia dłoni, lepszej ich kondycji, gładkości itp.
  9. Do tego ta potwornie otwierająca się puszka! Dramat.
  10. Biorąc pod uwagę cenę i naturalny skład, spodziewałam się czegoś świetnego. Jestem sama zaskoczona, ale za wiele dobrego o tej maści powiedzieć nie mogę. U mnie o wiele lepiej sprawdza się tu oliwka dla dzieci ze wskazaniem głównie na Hipp, masło shea, olej kokosowy, czy olejek Alterra.
  11. Zastanawiam się, dlaczego coś zawierające w sobie świetne olejki i inne cenne składniki mi nie służy? Sama nie wiem...Macie jakiś pomysł? Może to fakt moich wysokich wymagań? Dochodzę też do wniosku, że chyba moja skóra nie lubi miodu. Maski miodowe na twarz, choć podobno mają działanie łagodzące, podrażniają mnie i wysuszają okrutnie. Balsamy do ciała z miodem? Tak samo. Osławione masełko do ust Nuxe z woskiem pszczelim - mega bubel. Czy w miodzie tkwi cały szkopuł? 
  12. Wiele osób wytyka parafinie oszukańcze działanie i tylko złudne chwilowe uczucie pozbycia się suchości i nadanie wygładzenia. Tymczasem ja w przypadku tej naturalnej maści, właśnie takie miałam wrażenie. Czasem już po 20 min. od aplikacji, nakładałam na ręce inny krem, gdyż skóra silnie tego potrzebowała. Tak jakby nic wcześniej nie otrzymała.
  13. Od Burts's Bees mam też pomadkę ochronną do ust i z nią również się męczę. Nie robi nic.
Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Kosmetyk nie sprawdził się, ciężko zatem mi go polecać. Jeśli szukacie czegoś do natłuszczenia dłoni, chwilowego ukojenia, zdjęcia spierzchnięcia, może okazać się przydatny. W celach trwałego nawilżenia, dogłębnej pielęgnacji, trwałego pozbycia się szorstkości - polegnie. Mogą nim zainteresować się osoby zdecydowane tylko na 100% naturalną pielęgnacje. Macie długie paznokcie i zawsze je malujecie? Przy każdym otwieraniu puszki Burts's Bees, będziecie przeklinali dzień, w którym kupiliście ten kosmetyk:)

Podsumowanie
Zużyłam do końca. Część nawet wcierałam w stopy, by szybciej się pozbyć:) Jestem wysoce rozczarowana. Działanie nieadekwatne do wysokiej ceny jak za 8,6 g kosmetyku. Dobrze, że u większości się sprawdza. U mnie nie. Miałam go ponad 10 m-cy i nie polubiłam. Ponownego zakupu nie będzie. 

Macie swoje zdanie na jego temat?

sobota, 13 września 2014

Wygraj CelluBlue! Zaatakuj cellulit! Rozdanie do 05.10.2014.


Nie miałam wcześniej świadomości, że coś takiego istnieje. Do momentu zaproponowania mi testów tego masażera. Używam systematycznie od 3 tygodni i jestem mile zaskoczona. Jeszcze za wcześnie na ostateczną opinię, ale jak do tej pory jestem bardzo na tak. Oczywiście recenzja osobna pojawi się na blogu. Tymczasem sami możecie wziąć udział w testach tego cuda. Myślę, że niejedna z nas toczy bitwy z cellulitem i to może być dobry pomocnik w tej walce. 
Wartość nagrody - jednej sztuki CelluBlue - to 18,90 € (ok. 80 PLN).

Co to jest CelluBlue? Masażer w formie kubeczka, którym można odtworzyć ruchy słynnego masażu palpate roll. Masaż ten odznacza się wysoką skutecznością w walce z cellulitem i skórką pomarańczową. Zasysając fałdy skóry, pomaga wyzwolić lipolizę, czyli usuwanie tłuszczu z komórek tłuszczowych, oraz aktywować i optymalizować cyrkulację żylną i limfatyczną. Ppomaga również w pozbyciu się toksyn z organizmu. Skóra staje się lepiej napięta, bardziej elastyczna, gładka i zdrowa! CelluBlue jest zrobiony z medycznego silikonu. Mogą go używać nawet alergicy. Nie jest testowany na zwierzętach. 

To nowość na polskim rynku. Sama marka pochodzi z Francji, gdzie już spory czas cieszy się dobrą opinią.


Co zrobić by przystąpić do zabawy? To bardzo proste. Szczegóły poniżej.

Regulamin konkursu:
1. Konkurs trwa do 05.10.14 do godz. 23:59.

2. Przeznaczony jest dla pełnoletnich użytkowników lub dla niepełnoletnich za zgodą rodziców. Dostawa tylko na adres w Polsce. Wysyłką nagród będzie zajmować się dystrybutor marki i fundator nagród - CelluBlue.

3. Sponsorem wszystkich nagród jest marka CelluBlue.  Organizatorem jestem ja - 77gerda, właścicielka bloga 77gerda.blogspot.com.

3. Aby wziąć udział w zabawie należy spełnić następujące warunki:

- być publicznym obserwatorem mojego bloga, nie anonimowym

- polubić fanpage CelluBlue na Facebook (1 los)

wypełnić formularz i podać odp. na pytanie w nim zawarte: Ruch to podstawa w walce z cellulitem. Sport można jednak uzupełnić działaniem kosmetyków. Jaki jest Twój ulubiony preparat wspomagający walkę z pomarańczową skórą? Wskaż tylko jeden. Podaj markę i nazwę.

- obowiązkowe jest także podanie swojego nicku pod jakim obserwujecie mój blog i maila

- pamiętajcie by nie pisać odpowiedzi w komentarzach, liczą się tylko zgłoszenia przez formularz.

4. Dodatkowe losy można zdobyć przez:

- polubienie mojej strony na 
Facebook'u (+2 losy)

- udostępnienie linku z rozdaniem na swoim Facebook lub/i Twitter (+2 lub 4 losy) 

- dodanie na swoim blogu notatki o konkursie (+ 3 losy)

- dodanie w pasku bocznym swojego bloga banera z info o konkursie (+ 2 los)

- umieszczenie mojego bloga na swojej liście blogroll (+2 losy)

- pierwsze 7 osób z listy najaktywniejszych komentujących na blogu dostają + 4 losy. 



5. Zgłoszenia z blogów, które są stworzone tylko do brania udziału w zabawie będę anulować.

6. Wyniki ogłoszę w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu.

7. Na adres szczęściarza czekam 5 dni od dnia ogłoszenia wyników.

8. Rozdanie obejmuje przesyłkę z jedną sztuką CelluBlue. Wygrywa jedna osoba.

9. Nagroda nie podlega wymianie na inną lub na ekwiwalent pieniężny.

10. Losowania dokonam z wszystkich odpowiedzi spełniających regulamin.

11. Jedna osoba może zgłosić tylko jeden udział. W innym przypadku zgłoszenia będą anulowane.

12. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)


Baner do wklejenia na stronę, bloga, FB itp.






Powodzenia!

środa, 10 września 2014

Testy kosmetyczne mojej mamy. Green Pharmacy Herbal Cosmetics Przeciwzmarszczkowy krem odżywczy Róża. Recenzja.

Krem testowała moja mama. Mam nadzieję, że opinia o nim będzie dla Was przydatna. Być może okaże się też użyteczna dla Waszych mam.


Przeciwzmarszczkowy krem półtłusty. Rodzaj skóry: dojrzała, wiotczejąca, zniszczona. Inspirowany Naturą. Zawiera doskonały olejek różany i pantenol. Intensywna regeneracja i optymalna równowaga nawilżenia. Gładka, jędrna, młodsza, wzmocniona, ujędrniona, miękka cera. Odbudowana warstwa ochronna skóry. Wydobyte naturalne piękno. Sposób użycia: stosować codziennie, rano i wieczorem na twarz, szyję i dekolt.

Skład
Aqua, Ethylhexyl Stearate, Sorbitol, Paraffinum Liquidum, Petrolatum, Cetearyl Alcohol, C12-15 Alkyl Benzoate, Ceteareth-20, Rosa Moschata Seed Oil,  Dimethicone, Panthenol, Parfum, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Iodopropynyl  Butylcarbamate, Tetrasodium EDTA, Citronellol, Geraniol.

Opakowanie
Plastikowy słoiczek o dużej pojemności 150 ml. Łatwo odkręcany. Krem dodatkowo zabezpieczony jest sreberkiem. Mamy pewności, że nikt go wcześniej nie otwierał.


Cena
Ok.  9-10 PLN/150 ml. 

Gdzie kupić?
W większości drogerii sieciowych i aptek jak Rossmann, Natura, Hebe, Ziko itp. Również w sklepie internetowym producenta.

Zapach
Lekki różany. Bardzo przyjemny. Moja mama kocha zapach róży i ta woń bardzo jej przypadła do gustu. Określiła ją jako nienachalną, relaksującą.

Konsystencja
Mimo, że to krem półtłusty, nie jest ciężki, czy nazbyt gęsty. Nie można go nazwać bardzo lekkim, ale na suchej skórze mamy rozprowadzał się świetnie i wchłaniał momentalnie.


Wydajność
Pudełeczko ogromne. Kremy mają zwykle 50 ml. Ten 3 razy więcej. Starcza na wieki.

Opinia mojej mamy
  1. Bardzo przyjemny w stosowaniu. Dobrze nawilża. Sprawie, że skóra staje się miła w dotyku, miękka, baaardzo gładka.
  2. Nie podrażnia, nie uczula.
  3. Łagodzi lekkie zaczerwienienie, całkiem dobrze koi i chroni skórę przed czynnikami zewnętrznymi typu wiatr, zimno itp. Wysoce prawdopodobne, że będzie znakomity w czasie mrozów i sezonu grzewczego.
  4. Nie jest tłusty, nie powoduje świecenie się twarzy. Warto jednak zaznaczyć, że moja mama ma cerę suchą i jest kobietą po 60-tce.
  5. Sprawdzał się idealnie pod podkładem. 
  6. Lekko rozjaśnia.
  7. Ujędrnionej skóry mama nie zauważyła, młodszej też nie:) Przez cały jednak czas stosowania - kilka m-cy - nie miała problemów z nadmierną suchością, ściągnięciem skóry itp.
  8. Znakomity na szyję i dekolt. Mama lubiła go kłaść tam grubszą warstwą na noc.
  9. O skutecznym działaniu przeciwzmarszczkowym raczej tu nie może być mowy. Napięciu, eliminacji zwiotczenia też nie.
  10. Plus za zapach, dostępność, cenę.
  11. Wolny od parabenów.
  12. Można go również nakładać na całe ciało lub np. na same dłonie. Mama często tak również go używała.

Dla kogo szczególnie? Dla kogo nie?
Dobry krem nawilżający dla szukających czegoś bardziej treściwego np. na noc. Mama poleca go cerą suchym, mniej tłustym. Nawet jeśli nie chcecie go stosować na twarz, idealnie sprawdzi się na szyję i dekolt. Sama użyłam go kilka razy na sobie w ten sposób i skóra wyglądała super. Jeśli szukacie czegoś silnie regenerującego, ujędrniającego i naprawdę działającego przeciwzmarszczkowo, ten kosmetyk Wam tego nie zapewni. Może być jedynie uzupełnieniem takiej pielęgnacji. Nie polubią go Ci, co unikają parafiny i wrogowie zapachu różanego.

Podsumowanie
Można by oczekiwać, że krem za 10 PLN/150 ml to będzie totalna porażka. Nic bardziej mylnego. To nie jest żaden kosmetyczny cud, ale naprawdę przyzwoity krem dla cery dojrzałej. Nie zawsze można sobie pozwolić na kupowanie czegoś z wysokiej półki i wtedy taki produkt będzie świetnym rozwiązaniem. Moja mama bardzo go polubiła. Muszę jednak zaznaczyć, że nie jest kobietą wysoce wymagającą jeśli chodzi o kosmetyki i raczej stosuje je umiarkowanie. Powiedziała, że skłonna jest kupić krem samemu i polecać innym również. Była zaskoczona, że krem jest taki tani, a w wielu przypadkach nie różni się skutecznością od kremów dużo droższych.


Może warto go zarekomendować Waszym mamom lub babciom?

poniedziałek, 8 września 2014

Denko przeróżnych kosmetyków pielęgnacyjnych + dwa zapachy.

Niedawno było denko produktów myjących, ale przecież człowiek nie tylko się myje:) Dziś zapraszam na mini recenzje innych kosmetyków, jakie ostatnio wykończyłam.


Używałam głównie jako odżywki. Byłam bardzo zadowolona. Dobry produkt i niezwykle wydajny. Spełnia obietnice producenta. Recenzowałam go w jednym z postów lutego'14.

2. Perfecta Spa Peeling + maska-serum do stóp.
Kosmetyk w porządku. Ale to nic wielkiego. Peeling dla mnie za słaby. Można użyć dodatkowo/profilaktycznie, ale przy większych problemach ze stopami nie pomoże. Maska ładnie zmiękcza. Skóra jest gładka i miła w dotyku. Daje przyjemne ukojenie, relaksuje. Saszetki nie są jednak wydajne, lepiej kupić takie produkty w tubkach. Na wyjazdy, spróbowanie - jak znalazł. Do stałego używania - nie bardzo.

3. Fuss Wohl Schuh Deo. Dezodorant odświeżający do obuwia.
Wykończyłam dwa opakowania. Od lat zawsze mam je w domu. Tanie i dobre produkty. Skutecznie odświeżają obuwie, przez co dbają też o nasze stopy. Zapobiegają rozwojowi bakterii, grzybicy i neutralizują przykry zapach. Miałam raz tego typu gadżet od Sholl i uważam, że Fuss Wohl jest o niebo lepszy, a też sporo tańszy. Oczywiście kolejne opakowanie stoi w mojej szafce z obuwiem. Nie może być inaczej.


Od wieków must have. Znakomity na wszelkie krostki, pryszcze, niespodzianki. Pełna notka o nim w tym miejscu >>.

Pojawił się w ulubieńcach czerwca'14. Świetny tonik. Często można go spotkać na promocjach. Polubiłam i polecam. Jedyny minus to fakt, że ma zbyt intensywny zapach. Ładny, ale mocny. Pod koniec używania był już męczący. Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.

6. Lancaster Sun Beauty Velvet Touch Cream Radiant Tan SPF30.
Miałam miniaturkę. Bardzo wydajna. Polubiłam. Świetny filtr. Skuteczny w działaniu. Zero bielenia, tłustości, lekki. Super wchłanianie, rozprowadzanie. Idealny pod makijaż. Zakochałam się również w jego zapachu. Niestety dość drogi. Za 50 ml musimy zapłacić około 120 PLN.


Przez lato zużyłam dużą butlę i miniaturkę. Była wybawieniem w upały. Znalazła się w ulubieńcach lipca'14. Nadal w tej kategorii nr jeden jest dla mnie Avene, ale Vichy również mogę polecić.

8. La Roche-Posay Kerium Szampon przeciw wypadaniu włosów.
Dostałam kiedyś w aptece kilka jego saszetek. Nie zauważyłam by po ich użyciu moje włosy stały się mocniejsze i przestały wypadać. Dobrze myje, jest przyjazny dla skóry głowy, ale w sumie po tych kilku próbkach jakiś większych rezultatów nie zaobserwowałam. Nie obciąża, ale bardzo plącze kosmyki. Bez odżywki ani rusz. Nie kusi mnie zakup pełnowymiarowej butli.

Duże odkrycie tego roku. Świetne serum za stosunkowo nieduże pieniądze. Pełna recenzja jest na blogu od 3 m-cy. Kosmetyk był też w ulubieńcach maja'14. Polecam w zasadzie każdemu. Z całą pewnością kupię kolejną butelkę. Obecnie w Hebe (aktualna gazetka) możecie go dostać z 25% rabatem.


10. Avon Care Cocoa Butter Krem do dłoni.
Nie mam mu nic do zarzucenia. Przyzwoity krem o bardzo ładnym zapachu. Dość gęsty, ale wchłaniał się szybko i przyjemnie nawilżał. Używałam głównie na noc. Starczył mi na kilka m-cy. Warty uwagi.

11. Ziaja Preparat złuszczający do stóp enzymatyczny.
Peeling enzymatyczny. Dla mnie za słaby. Jednak ja do pięt potrzebuje mocnego zdzieraka. Wygładzał, ale nie ścierał idealnie naskórka. Ponownego zakupu nie będzie.

12. Babydream fur Mama Pflegeol Oliwka.
Bardzo dobra oliwka. Rewelacyjnie nawilża i koi. Służyła mi po kąpieli, jak i dodatek do wanny. Lubię jej zapach. Ukochana to Hipp, ale tę też od czasu do czasu nabywam.


Uwielbiałam ją. Jedna z lepszych jakie miałam. Szkoda, że nie można jej już dostać. Występowała jakiś czas temu w zestawie z suplementem diety tej marki. Nie wiem czemu producent nie wypuścił jej na rynek osobno. Jakość z górnej półki. Pojawiła się w ulubieńcach lutego'14. Tam możecie o niej poczytać więcej.

14. Bath&Body Works Venice Dolce Berry Woda toaletowa.
Małe jej opakowanie starczyło mi na wiele m-cy. Prezent od marki. Mocno słodki zapach. Ładny, ale czasem wydawał mi się zbyt intensywny. Utrzymuje się do 5-6 godzin. Czasem za nim tęskniłam, czasem miałam go już dość. Sama się dziwiłam, że nosząc go często zadawano mi pytania, co to za woń? Podobała się otoczeniu. Chyba wersja limitowana. Nie wiem, czy jest nadal dostępna.

15. Yves Rocher Jardins Du Monde Citron Vert The Mexique Dezodorant w kulce.
Mocno odświeżający zapach zielonej cytryny. Dla mnie w sam raz. Budzi rano do życia bardzo skutecznie. Nie brudzi ubrań, wydajny. Jednak dość długo się wchłania. Nie podrażnia. Wiosną był ok. Chronił dobrze. W upały nie dawał rady. Potrzebna była powtórna aplikacja  w ciągu dni. Jego 24 h skuteczność jest trochę przereklamowana. 


16. Babydream Chusteczki nawilżające dla dzieci.
Kupione na promocji. Cenię tę markę, ale ich chusteczki mnie jednak lekko rozczarowały. Są bardzo cienkie i dość mało wilgotne. Znam lepsze.

17. Tesco Chusteczki nawilżające dla dzieci.
Lubię. Będę po nie wracać. Jest też wersja zielona i jej zapach bardziej mi odpowiada. Niebieskie jednak też są godne polecenia. Mają dobre zamknięcie, są odpowiedniej grubości, dobrze nasączone. Często w Tesco można je kupić w pakietach w śmiesznej wręcz cenie.

18. Gaga Patyczki higieniczne dla niemowląt.
Pierwszy raz kupiłam takie specjalne dla niemowląt i rozczarowałam się. Kształt nie dla mnie. Wolę tradycyjne.


19. Poetica Szampon do włosów.
Badziew. Miniaturka otrzymana do jakiś zakupów. Słabo myje włosy, plącze je, brzydko pachnie, skład okrutny. Nie nadaje świeżości, puszystości, połysku. Nie robi nic. Zurzyłam do mycia pędzli. Ale tu też mu marnie szło.

20. Signal Integral Fresh Naturals Płyn do płukania jamy ustnej.
Dla mnie to tej pory najlepszy płyn do płukania zębów. Nie wypala buzi, a przy tym jest odświeżający i skuteczny. Wysoce przyjemnie się stosuje. Kupiłam w secie wraz z pastą na promocji w Biedronce, a teraz za nic nie mogę go dorwać ponownie:(

21. Yves Rocher So Elixir Woda toaletowa.
Miałam ją wieki. Na początku byłam zachwycona, potem znudzona, na koniec ponownie zaczęła mi się podobać. W porządku, ale to też nie jakiś zapach wow. Dość trwały, przyjemny, warto go powąchać w sklepie. Wiem, że wiele osób go ubóstwia. Ja jak na teraz mam do tej wody w zasadzie stosunek obojętny.


22. Rival De Loop Anti-Age Pflegekapseln. Tygodniowa kuracja przeciwzmarszczkowa. 
Olejek w ampułkach. Zużyłam kilka opakowań. Świetny produkt nawilżający i łagodzący. Ja niestety nie mogę tych kapsułek używać jako kuracji przez bite 7 dni. Wtedy totalnie mnie zapycha. Ale raz na jakiś czas na noc nakładam go i rano skóra jest cudownie rozświetlona, super gładka i dobrze nawilżona. Często ratował mi życie. Kiedy w mrozy, czy w wyniku słońca buzię miałam podrażnioną, odwodnioną, był zbawieniem na naczynka i rumień. Lubię go mieć w łazience. Jedna ampułka starcza na całą twarz, szyję i dekolt. Skład znakomity. Cena zachęcająca. W przeciwzmarszczkowe działanie nie wierzę, ale na suche skórki, w celach zatrzymania wody, złagodzenia, na alergie - cudo. Pamiętajcie jednak, że przy codziennym używaniu może zapychać. 

Napiszcie koniecznie, czy znacie te produkty i jakie jest Wasze zdanie na ich temat?


czwartek, 4 września 2014

Party Like a Lord by Somersby. Ty też możesz być na tej wyjątkowej imprezie.

Zaćmienie słońca w środku nocy? Wydaje się abstrakcyjne? Dla Lorda Somersby nie ma rzeczy niemożliwych. Jejku co to jest za gość? Wstrzymuje słońce, robi na cześć tego wielką imprezę i do tego zaprasza na nią wszystkich. Kameralna domówka to raczej nie w Jego stylu:)



Ok wszystkich? To znaczy, że też mnie? Pewnie. Coś takiego jak ograniczenia nie istnieją. Poza jednym. Musisz być oczywiście pełnoletni. 
Wieczorem popijasz chłodne Somersby w domu na kanapie, w knajpie z przyjaciółmi lub przy grillu w ogrodzie? Oglądasz reklamy z Lordem i bawi Cię Jego poczucie humoru? Trochę chciałbyś być jak On, przynajmniej raz na jakiś czas...? Dlaczego nie miałbyś go poznać i się nim zainspirować? Teraz masz ku temu okazję. Możesz wygrać podwójne zaproszenie na wyjątkowe wydarzenie PARTY LIKE A LORD BY SOMERSBY.


Ci musisz zrobić by otrzymać wejściówkę?
  1. Kup promocyjne opakowanie Somersby.
  2. Wejdź na stronę www.somersby.pl.
  3. Wpisz kod spod kapsla lub kluczyka.
  4. Zastanów się z kim chcesz iść na zacne party Lorda.
  5. Wybierz pocztówkę i opisz najlepszą imprezę, jaką możesz sobie wyobrazić.
  6. Postaraj się, aby treść była co najmniej tak zaskakująca jak to co robi Lord.
  7. Kliknij "Wyślij", poczekaj na akceptację i udostępnij kartkę  na wallu - w treści postu koniecznie zaproś swojego znajomego.
  8. Jeśli nie wygrasz spróbuj ponownie – co tydzień wybieramy nowych zwycięzców.
Autorzy najciekawszych kartek dostaną podwójne, limitowane wejściówki na jedyną imprezę Lorda w Polsce!


Po co miałbym się tam pchać? Poznacie Lorda nie jest wystarczającym argumentem? To może skuszą Cię inne atrakcje?

Gwiazdą wieczoru będzie Ella Eyre. Brytyjska wokalistka i kompozytorka. Zyskała popularność nagranym wspólnie z Rudimental utworem „Waiting All Night”.  Ten hit błyskawicznie trafił na I miejsce UK Singles Chart. Ella mogliśmy poznać bliżej na tegorocznym Orange Warsaw Festival. Polubiła Polskę i postanowiła przyjechać do nas ponownie.



Oprócz niej wieczór uświetnią DJ Mathew Clark i Mibro oraz Natalia Nykiel.

Podczas imprezy Lord zadba o muzyczny apetyt każdego, ale też głód kulinarny. Można go będzie zaspokoić w 10 najlepszych foodtruckach w mieście. Zasmakujesz też specjalnych drinków na bazie Somersby.

Zaplanowane też są zacne niespodzianki – każdy, kto podzieli się imprezowym #Friendsie #Somersby, dostanie nagrodę od hostess. 

Miejsce imprezy i data?
Wydarzenie będzie miało miejsce 27 września 2014 w Instytucie Wysokich Napięć przy ul. Mory 8 w Warszawie. Start o 20:30.


Jak dojechać?
Lordbusem. Lord zadbał o swoich gości perfekcyjnie. Branie samochodu na imprezę z piwem jest totalnie niewskazane!
Oznakowane specjalne autobusy będą dostępne wahadłowo od godziny 18 do 21 z parkingu przy Pl. Defilad 1. Kursy powrotne odbywać się będą od godziny 1 do 4 z przystanku na parkingu Tesco przy ulicy Połczyńskiej 121/125.



Czy ja się wybieram? Oczywiście. Będzie mi miło Was tam spotkać, poznać i wypić wspólnie chłodne piwko:) Jak będzie tak kolorowo i hucznie jak na grafikach zapowiadających imprezę, to jestem pełna nadziei na nietuzinkową zabawę!
Czy lubię huczne party? Nie. Czy wiem kim jest gwiazda Ella Eyre? Do dziś nie miałam pojęcia o istnieniu kogoś takiego. Czemu jednak nie otwierać się na nowe, inne, nieznane? Czemu nie przełamywać stereotypów, przyzwyczajeń i poznawać obce dotąd rewiry. W końcu siedząc w domu to...w domu to się umiera...:)

Do zobaczenia!