wtorek, 24 kwietnia 2012

Tchibo - zakupy do domu, ale nie kawowe:)

Dziś o drobnych zakupach do domu.

Lubicie sklepy Tchibo? Mydło i powidło, ale ja nawet lubię:)
Czasem można tam naprawdę spotkać ciekawe produkty i rozwiązania. Często też niezłe jakościowo ciuchy, choć to zależy...
Ja najczęściej robię zakupy w ich sklepie internetowym - www.tchibo.pl.
O wiele większy wybór, często atrakcyjne przeceny i wiele produktów jakich w ich stacjonarnych sklepach nie widziałam.

Oto moje ostatnie zdobycze:
 

Pudełko/szkatułka na biżuterię. Od dawna poszukiwałam czegoś takiego.
Niestety albo najczęściej nie pasowały mi kolory, albo było za mało miejsca do przechowywania albo wionęło tandetą i
kiepskim wykonaniem.


 Muszę powiedzieć, że tu naprawdę wykonanie jest świetne.
Do tego bardzo estetycznie wygląda i jest w idealnej dla mnie wielkości.
Łatwo się otwiera i zamyka.


Ma dwa poziomy. Wierzchnia część jest zdejmowana.


Kupiłam go głównie z myślą o przechowywaniu kolczyków, bo nazbierało mi się ich sporo, a nie jestem zwolenniczką przechowywania nawet sztucznej biżuterii na wierzchu, bez zamknięcia.


Tu szkatułka już uzupełniona.
Umieściłam w niej tylko sztuczną biżuterię - to znaczy kolczyki + kilka broszek i wisiorków do łańcuszków.
Bransoletki, naszyjniki itp. przechowuje jeszcze w innym miejscu.


Oryginalnie wg etykiety na pudełku pojemnik ten jest do przechowywania prac ręcznych.
Ale do biżuterii także:)

Zastanawiam się czy nie sprawić sobie jeszcze takiego jednego...




Jako fanka świeczników do mojej kolekcji dołączyłam metalowy świecznik z ażurowym zdobieniem.
Występuje w wersji średniej i dużej.
Ja posiadam ten mniejszy.
Przy zapalonej świeczce lampion wygląda naprawdę ciekawie i stylowo.

Zaopatrzyłam się także w pojemnik na różne przybory papierniczo-biurowe.
Brakowało mi czegoś takiego na biurko. A kolor biały jest idealny dla mnie!
Występuje też w większej wersji.


  
Szufladki mogłyby byś lekko większe, bo nie są zbyt pojemne, ale zawsze jakieś drobne rzeczy

jak spinacze itp. spokojnie się zmieszczą.
 ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W Tchibo lubię też kupować skarpetki. Polecam! Jakościowo naprawdę świetne.
Tym razem padło na stopki:)
W porównaniu z innymi np. kupionymi w H&M - te są rewelacyjne.
W komplecie były 3 pary w różnej kolorystyce.
 

Nie byłabym sobą gdybym nie kupiła czegoś do sprzątania.
Mam trochę bzika na punkcie kupowania różnych tego typu gadżetów:)
Szczotek, szczoteczek, szmatek itp. "ułatwiaczy" sprzątania w różnych kombinacjach - mam odgroma, ale w koło wydaje mi się, że jeszcze za mało i coś może będzie jeszcze lepsze:)

Do tej rodziny teraz dołączył pogromca kurzu jak poniżej:


Lubicie sklepy Tchibo? Robicie tam zakupy?

Pogody ducha dla Was!
Magda

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Olejek Sesa do włosow - recenzja. Skuteczny ale śmierdziel:) Moje pozytywne wrażenia po kilku miesiącach naturalnego olejowania włosów

Dziś będzie o moich doświadczeniach z olejkiem do włosów Sesa.


Uwaga dużo tekstu:)

Po moim niedawnym poście z zakupami olejków >> dostałam wiele pytań na temat tego kosmetyku. Dziś zatem recenzja.


Olejek kupiłam w sklepie internetowym www.helfy.pl.
Występuje w dwóch pojemnościach. Ja od razu zdecydowałam się na większą butelkę.
Ceny:
- 90 ml - 25 PLN
- 180 ml - 45 PLN

Butelka 180 ml starczyła mi na około 3,5-4 m-cy.

Wcześniej włosów nigdy nie olejowałam żadnym tego typu produktem.


Co mówi producent?
Ajurwedyjski środek powstrzymujący wypadanie włosów. Stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów.
Eliminuje łupież. 

Receptura olejku pochodzi ze starodawnych ajurwedyjskich pism. Składa się on z 18-tu bogatych w składniki odżywcze ziół, 5 olejków doskonale nawilżających włosy i mleka. Cała receptura przygotowana została według procesu Kshir Pak Vidhi, w którym zbilansowana mieszanka ziół połączona zostaje z mlekiem a następnie aktywowana poprzez 5 olejków.

Olejek jest bogaty w witaminy C i E. Jest to środek powstrzymujący wypadanie włosów, stymuluje wzrost gęstszych, zdrowych i długich włosów, eliminuje łupież. Regularne używanie oleju powoduje że włosy stają się lśniące i zdrowe a cebulki doskonale odżywione.

Sposób użycia:
Umyj włosy, osusz je delikatnie ręcznikiem. Aplikuj olejek na skórę głowy masując delikatnie opuszkami palców (dobrze sprawdza się aplikacja przy pomocy strzykawki, oczywiście bez użycia igły ;). Idealny byłby 20 minutowy delikatny masaż.
Aplikuj olejek do momentu gdy skóra przestanie go absorbować. Na koniec wmasuj olejek w końcówki włosów i wmasuj go, do momentu, aż przestaną absorbować olejek. Zostaw na całą noc, rano umyj włosy. Stosuj 2-3 razy w tygodniu.
Jeśli włosy są bardzo wysuszone, z łupieżem i skóra głowy swędzi dobrze jest stosować olejek każdego wieczora.
Inną możliwością jest użycie olejku na 2 godziny przed myciem.
Olejek zmywa się łatwo i powinno wystarczyć jednokrotne mycie szamponem.
Olejek może mieć w pokojowej temp. konsystencję stałą ale po delikatnym ogrzaniu pod strumieniem ciepłej wody lub pod wpływem ciepła rąk natychmiast się rozpuszcza. Przechowywanie w ciepłym pomieszczeniu będzie zapobiegało ponownemu zastygnięciu. Chronić przed dostępem światła.
Olejek odpowiedni do wszelkiego rodzaju włosów. Może być używany w okresie ciąży.
Skład:
* Bhrungraj (Eclipta alba) 3%
* Trifala 3% w/v
* Brahmi (Saraswathi) (Centella asiatica) 1% w/v
* Chameli Pan(Chetika) (Jasminum officinale) 1% w/v
* Chanothi (Krishnala) (Abrus precatorius) 0.5% w/v
* Dhaturo(Mahamohi) (Datura metel) 2% w/v
* Elaychi (Sukshma) (Elettaria cardamomum) 0.5% w/v
* Gali pan (kalkeshi) (Indigofera tinctoria) 1.% w/v
* Indravama (Gavakshi) (Citrullus colocynthis) 1.% w/v
* Jatamansi (Tapasvini) (Nardostachys jatamansi) 0.5% w/v
* Karanj Beej (Chirbilvak) (pongamia glabra) 0.5% w/v
* Neem Beej (paribhadra) (Azadirachta Indica) 0.5% w/v
* Mahendi Pan (Henna) (Lawsonia alba) 0.5% w/v
* Mandur (Sinhan) (Ferri peroxi dumrubrum) 4% w/v
* Rasvanthi (Rasgarbh) (Berberis aristala) 0.5% w/v
* Akkal kara (Anacyclus pyrethrum) 0.5% w/v
* Vaj (Jatila) (Aconus Calamus) 0.5% w/v
* Yashti Madhu (Mulethi) (Glycyrrhiza glabra) 0.5 % w/v
* Milk (Dugdha) 10% v/v
* Wheat Germ Oil (Triticum aestivum) 1% Bogate w witaminę E, jako antyoksydant chroni przed szkodliwym działaniem promieni UV. Zawiera proteiny z ziaren pszenicy.
* Lemon Oil (Citrus medica) 1% Bogate źródło witaminy C i antyoksydantów.
* Nilibhrungandi Oil 8% Wspomaga porost włosów
* Til Oil (Sesamum indicum) 25% (olejek sezamowy) Wzmacnia włosy oraz likwiduje ich wypadanie
* Sugandhit Dravya 2%
* Coconut Oil olejek kokosowy jako baza
Colour : Quinazarine Green SS.


Jakie mam włosy i jaki był mój cel?
Moje włosy są półdługie - mniej więcej lekko za ramiona. Kiedy zaczynałam przygodę z Sesą nigdy wcześniej włosów nie farbowałam. Nie stosowałam trwałej. Nie prostuje włosów, nie stylizuje ich wałkami, prostownicą, szczotką itp.
Zaledwie parę razy na rok używam suszarkę. Głównie włosy suszę na wolnym powietrzu.

Sporadycznie "od święta" stosuje lakier.
Moje włosy są naturalnie rude, obecnie średnio kręcone. Mam dość dużo włosów, ale są cienkie i delikatne. Nie są zniszczone. Nie mam rozdwojonych końcówek. Mają tendencję do lekkiego przesuszania się na końcach i przetłuszczania przy głowie.
Zatem mieszane. Czasem ulegają puszeniu (ale nie zawsze) i wtedy skręt włosów jest nieciekawy.

Moim największym problemem było nadmierne wypadanie włosów. Z dnia na dzień problem się powiększał.
Stosowałam różne pastylki doustne, szampony, ale mimo wszystko wypadanie nadal trwało, a nawet zwiększało się.


Głównie sięgnęłam po Sesę z nadzieją na wzmocnienie włosów, odżywienie ich i zahamowanie wypadania.

Miałam także nadzieję, że olejek nawilży mi włosy by skręt był lepszy i lekko je przyciemni - choć te "zachcianki" były dla mnie drugoplanowe.

Jak stosowałam?
Olejek zawsze nakładałam na umyte i lekko wysuszone w ręczniku włosy. Wcierałam go dokładnie w skórę głowy oraz w całe włosy, ze szczególnym uwzględnieniem końcówek.
Jeśli zależy Wam na tym, by Sesa pomogła na wypadanie włosów - wcieranie jej w skórę głowy jest bardzo ważne.
Samo nakładanie na włosy w tym przypadku nic nie da. Ważne jest bowiem by olejek dotarł do cebulek.

Po aplikacji czasem nakładałam na głowę turban - taki specjalny zapinany na guzik (na bank kojarzycie:)).
Można także użyć zwykłego ręcznika, choć turban jest praktyczniejszy i łatwiejszy w noszeniu. Zwykle tak "zapakowana" chodziłam jeszcze po domu przed snem.

Bardzo często też zwyczajnie włosy spinałam niedbale klamrą i nic już na nie nie nakładałam.

Z olejkiem szłam spać. Zdarzało się, że kładąc się nie zdejmowała turbanu, ale mimo wszystko w nocy samoistnie go zsuwałam, bo mi przeszkadzał.

Na poduszkę na początku kładłam ręcznik by poszewka się nie pobrudziła. Ale i tak po każdej takiej nocy z Sesą - zarówno ręcznik jak i poszewkę prałam, więc potem ręcznik poszedł w odstawkę. Olejek wcale nie brudzi materiału.
Jedynie niestety zostawia zapach.

Właśnie co z tym słynnym zapachem?
Postrzeganie zapachu jest naprawdę bardzo subiektywną sprawą. Ja uwielbiam orientalne ciężkie zapachy.
Myślałam zatem, że woń tego olejku nie będzie dla mnie okrutna.

Niestety zapach nie jest dla mnie przyjemny. Wręcz bardzo trudny. Niezwykle ciężki, mocny i ja nie wyczuwam w nim w ogóle ukochanego orientu:)
Rzeczywiście jest w nim kadzidło, dużo ziół ale też masa innych zapachów, jakich z niczym nie mogę porównać.
Zapach to dla mnie bardzo duży minus w tym przypadku. Po aplikacji otacza nas wszędzie i na samym początku był dla mnie nie do zniesienia. Trudno go opisać...

Nazwijmy rzeczy po imieniu. Dla mnie Sesa śmierdzi i już!:)

O dziwo pierwszy raz gdy miałam ją na włosach nie było tak źle. Bardzo jednak niemiło wspominam drugą i trzecią aplikację. Głowa zaraz po naniesieniu olejku bolała mnie tragicznie, w ogóle nie mogłam spać, było mi niedobrze i wręcz zbierało mi się na wymioty. Zapach czułam w gardle, na całym ciele, wszędzie. Tak było właśnie przy kolejnych dwóch razach.
Wtedy powiedziałam sobie "Nie kochana nie będziesz się tak męczyć, to jakiś koszmar, nie ma co się tak katować".
Z drugiej strony po trzech użyciach widziałam jak super moje włosy wyglądały. Były puszyste, lśniące, pięknie się układały i kręciły, a do tego były wyraźnie grubsze.

Zrezygnowana odstawiłam produkt na 2 tyg. Potem jednak dramat dwóch nocy:) jakoś mi się zamazał w myślach i postanowiłam, że zrobię kolejne podejście. Nałożyłam olejku o wiele mniej i od tej pory już spokojnie przesypiałam noc.
Nie bolała mnie głowa, nie miałam innych nieprzyjemnych dolegliwości. Choć nie powiem nadal zapach jest dla mnie straszny.

Moim jednak zdaniem wyraźnie podczas tych 2 aplikacji za dużo Sesy nałożyłam.
Głowa i włosy wręcz lepiły się od niej. Zupełnie niepotrzebnie, bo aplikacja w mniejszych ilościach daje równie dobre efekty.
Nie ma potrzeby nakładać Sesy bardzo dużo. Ja głownie skupiałam się potem na skórze głowy i włosach u nasady.
Choć oczywiście wcierałam ją także w końcówki.


Po około miesiącu można powiedzieć, że do zapachu przyzwyczaiłam się - to znaczy zaczął mi coraz mniej przeszkadzać.
Nie jest jednak tak, że go nie wyczuwałam czy stał się przyjemny:) Niestety nadal go nie lubię i nie jest to woń relaksacyjna. Ale już może nie tak drażniąca.

Sposoby na złagodzenie odczuwania tego zapachu?
Starałam się przed aplikacją Sesy brać kąpiel czy prysznic w jakimś żelu czy płynie ładnie pachnącym. Także w  aromatycznych olejkach. Do tego na ciało potem szło masło czy balsam o ulubionym zapachu. Dzięki temu skupiałam się na nim, a nie na zapachu olejku.

Często pomagało także zapalanie świeczek zapachowych. Głównie Yankee Candle, które ubóstwiam.

Dużo daje też spryskanie ciała jakąś mgiełką zapachową. Ja np. używałam z Victoria's Secret. Można także takimi mgiełkami spryskać pościel lub zastosować na ciało ulubioną wodę toaletową czy perfumy.

Tak jak jednak wspominałam wcześniej. Zapach to bardzo indywidualna sprawa. Czytałam, że są osoby co uwielbiają ten zapach i jest dla nich bardzo przyjemny. Zawsze przy tym robię wielkie oczy, ale wiadomo co kto lubi...

Czy łatwo olejek zmyć z włosów?
Ja nie miałam z tym nigdy żadnego problemu. Nie wiem czy to kwestia szamponów jakimi się zmywa, ale za każdym razem Sesę zmywało mi się bardzo sprawnie. Choć zawsze myłam włosy po niej 3 razy, a przed nałożeniem szamponu dość długo i starannie spłukiwałam włosy ciepłą wodą.

Słyszałam, że wiele osób twierdzi, że mimo umycia zapach na włosach zostaje kilka dni. Ja czegoś takiego nie odczułam. Pytałam także innych czy czują ten zapach ode mnie - i nikt tego nie potwierdził.
Do zmywania Sesy używałam przeważnie 2 szamponów, choć nie kupowałam ich specjalnie do tego celu. Zwyczajnie w tym czasie je miałam w domu. Zdarzało mi się użyć także innych. Szczególnie jednak polecam dwa i oba bez parabenów:

- Yves Rocher Szampon oczyszczający do włosów przetłuszczających się
oraz

- Yes To Tomatoes Volumizing Shampoo


Świetne szampony nie tylko do zmywania olejów. Wkrótce każdego z nich zrobię recenzję.
Po zmyciu olejku nie stosowałam nigdy już odżywki czy balsamu, maski itp. Włosom pozwalałam naturalnie wyschnąć.
Świetnie się rozczesywały. Nie plątały i były miłe w dotyku.

Jak często stosowałam?
Przez pierwszy miesiąc (odejmując od tego 2 tyg. wspomnianej wcześniej laby) Sesa lądowała u mnie na włosach dwa razy w tygodniu.

Potem raz na tydzień. Przez ostatnie 3 tygodnie kuracji - mniej więcej raz na 10 dni i głównie wynikało to moich wyjazdów, kiedy to nie zabierałam olejku ze sobą, bo nie miałabym jak go stosować.

Jakie wyniki?
Już po pierwszym użyciu włosy były niezwykle miękkie w dotyku. Objętość dwa razy większa. Zero puszenia się, skręt włosów znacząco poprawiony. Poza tym włosy lśniły i bardzo dobrze się układały. Zdecydowanie też dłużej były świeże.

Przy kolejnych razach efekty te pogłębiały się, a włosy zyskiwały na plus. Głównie widziałam, że są super nawilżone, uniesione u nasady i w dotyku jakby grubsze, mięsiste.
Mniej także się przetłuszczały.

Po około 5 zastosowaniach zauważyłam mniejsze wypadanie. Nie była to zmiana drastyczna ale jednak zauważalna.
Wcześniej po prysznicu zbierałam całe garście włosów z brodzika. Teraz było ich mniej.

Po około 2,5 m-ca problem wypadania zupełnie znikł. Oczywiście należy pamiętać, że włosy tracimy każdego dnia i to jest naturalne. Jednak problem nadmiernego i kłopotliwego wypadania skończył się. Sesę jednak stosowałam dalej do końca butli.

Opakowanie skończyłam po około 3,5-4 m-cach. Od prawie miesiąca go nie stosuje. Efekt na włosach nadal się utrzymuje. Kiedy mi się skończył przerzuciłam się na lepiej pachnącą Vatikę i ją stosuje raz na 7-10 dni.
Sesa zdecydowanie przyczyniła się do poprawy kondycji moich włosów. Wypadanie ich zostało zatrzymane.
Włosy stały się gęste, mocniejsze, lśniące, dłużej świeże i super nawilżone. Dzięki niej naprawdę o wiele lepiej się układają, skręt loków jest fantastyczny, a grubość włosa większa. Zyskały także na puszystości i objętości.

Ogólnie są bardzo zdrowe i mój fryzjer także to przyznał zaskoczony czym to osiągnęłam.

Czy Sesa przyciemniła kolor?
Powiem szczerze, że ja tego nie widzę zupełnie. Ale z drugiej strony podczas jej stosowania kilka osób pyto mnie czy nie przyciemniałam włosów farbą, jakąś płukanką lub szamponem.

Nic takiego nie miało miejsca, a to pytanie pojawiało się wiele razy, więc chyba coś w tym musi być. Nawet moja mama mówiła, że mój naturalny kolor jest mocniejszy, jakby pogłębiony.
Osobiście gapiłam się na tą moją fryzurę wiele razy i nie zauważyłam zmiany kolor:) Jedynie na bank włosy mają ładniejszy połysk i to widzę.

Komu polecam?
Generalnie osobom zmagającym się z problemem wypadania włosów.

Także posiadaczką włosów kręconych, jeśli np. macie problem z ich nawilżeniem.
Wszystkim z włosami suchymi ale także przetłuszczającymi się. Sesa bardzo ładnie reguluje łojotek na skórze głowy.
Fryzura przez to jest dłużej świeża.

Moim zdaniem olejek ten może też zaradzić na rozdwajające się końcówki, bo ładnie zamyka łuski włosa. choć sama problemu z końcówkami nie miałam i nie mam.
Sesa będzie wyborna także jeśli macie włosy cienkie, słabe, mało puszyste, fryzura nie układa się albo włos jest matowy.
To świetny produkt na odżywienie włosów i poprawę kondycji skóry głowy.
Znakomity kosmetyk jeśli zależy Wam na tym by włosy rosły szybciej i były gęstsze.

Nie wiem jak sprawdzi się w wypadku bardzo zniszczonych włosów, rozjaśnianych, po trwałej, często farbowanych itp.
Bo takich włosów nie mam. Czuje jednak, że także na te problemy może okazać się pomocna.


Producent także podaje, że Sesa eliminuje łupież. Tego także nie mogę potwierdzić. Łupież miałam chyba raz w życiu lata temu po szamponach z Avon i tyle. Na szczęście kompletnie nie mam do niego skłonności.

Czy po Sesie włosy szybciej rosną i są gęstsze?
Moje włosy generalnie bardzo szybko rosną. Podobnie jak paznokcie:)

Akurat ze mną jest tak, że wolałabym aby rosły wolniej.
W trakcie stosowania olejku i także teraz kiedy go nie nakładam - włosy rosną jak szalone. Poza tym pojawiło mi się na głowie masę nowych małych włosków tzw. baby hair. Nawet moja fryzjerka była w szoku. Jest ich ogrom! Do tego te nowe włosy są bardzo zdrowe i silne.
Nie wiem czy ten szybki porost włosów będzie u każdego, bo jak napisałam u mnie ta szybkość już jest z natury duża, ale z tego co czytałam wiele innych osób też to potwierdza.

Z czym się nie zgadzam, czego nie potwierdzam?
1. Nie mogę zgodzić się z tym, że olejek ma piękny orientalny zapach. Wg mnie ani piękny, ani ładny on nie jest.
Śmierdzi i już!:):)

Ale tak naprawdę to bardzo zazdroszczę tym, którzy tą woń lubią.

2. Producent twierdzi, że wystarczy olejek zmyć jednym myciem szamponu. Nie zgadzam się z tym. Nie tylko nie zmyjemy wtedy zapachu, ale także olejku. Może starczą dwa mycia, ale ja bym jednak zalecała trzy.

3. Wiele osób twierdzi, że olejek jest mało wydajny. Moim zdaniem jeśli butelka jego wystarczyła mi na 4 miesiące to wydajność jest bardzo ok. Nie stosowałam go jednak za każdym myciem. Więc jeśli ktoś tak go używa to oczywiście wystarczy mu na krótszy czas, ale za to wyniki będą szybciej. Wpływ na wydajność ma też długość włosów.

4. Czytam w wielu miejscach, że olejek dziewczyny nakładają na włosy suche, nie umyte a potem rano myją głowę.
Powiem szczerze, że dla mnie ten sposób jest zupełnie nie do przyjęcia. Chyba, że Sesę wcieramy tylko w końcówki, ale nawet wtedy wolałabym włosy umyć.

Przede wszystkim dlatego, że olejek działa głównie na cebulki włosa. Musi zatem być wtarty w skórę głowy. Nie wyobrażam sobie wcierania olejku w skórę z łojotkiem i kurzem jaki zbiera się na naszej głowie każdego dnia. Tym samym cały ten brud wnika wraz z olejem w cebulki...Już na samą myśl o tym wzdrygam się. Ani to estetyczne ani nie służy dobru włosa.
Także nie wyobrażam sobie wcierania olejku we włosy na jakich jest kurz. Włos wtedy zdecydowanie mniej przyjmie składników odżywczych z kosmetyku. Poza tym po umyciu łuski włosa są otwarte, wtedy także absorbują z produktu wszystko co najlepsze.Jeśli więc decydujemy się na stosowanie olejku, poświęcamy na to swoje pieniądze, czas, węch:) to moim zdaniem warto robić to na 100% i zyskać z niego jak najwięcej.

Inne moje rady:
1. Producent zaleca nakładanie Sesy strzykawką. Ja się w to nie bawiłam, choć może to i dobry sposób. Zwyczajnie partiami wylewałam produkt na dłonie i aplikowałam go na skórę wcierając opuszkami palców. Robiłam przez to lekki masaż co pobudza krążenie, ale nie trwało to u mnie 20 min. jak w zaleceniach. Lenistwo niestety brało tu górę:)
Radziłabym także nakładać kosmetyk małymi ilościami po trochu, a nie wylewać od razu na włosy dużej partii.
Przede wszystkim wtedy może za dużo wylać nam się produktu z butelki, a po drugie zapach jest wtedy gorszy do zniesienia.


2. Olejek tak jak podaje producent warto trzymać w ziemnym miejscu. Choć sama butelka nie jest przezroczysta.
Ja do tej rady się stosowałam.


3. Sesa staje się płynna przy wyższych temperaturach. Normalnie ma postać stałą. Przed aplikacją należy postawić butelkę w ciepłe miejsce np. koło kaloryfera lub najlepiej i najszybciej włożyć butelkę do kubka z gorącą wodą.
Rozpuszcza się błyskawicznie.

Kilka słów już naprawdę na koniec:)
Olejek polecam bardzo. Powiem szczerze, że żadna odżywka, maska czy inny produkt nie sprawił by kondycja moich włosów była tak rewelacyjna. Do tego zyskują na wyglądzie. Produkt działa kompleksowo.
Bardzo jednak ważna jest systematyczność i nie oczekiwanie rezultatów od razu po kilku razach.

Do tego kosmetyk jest naturalny, żadne tam sztuczne silikony, które tylko nas oszukują i dają złudzenie zdrowych włosów. Skład jest świetny!

Może wydawać się, że olejowanie w ten sposób włosów to strasznie żmudna i czasochłonna praca.
Dla mnie zupełnie nie. Nakładanie olejku na włosy jest szybkie i sprawne. Mycie rano głowy akurat dla mnie nie jest żadnym problemem, gdyż wcześniej też często tak robiłam. Dla mnie to bardzo relaksacyjne i od rana pobudzające do działania.
Całej kuracji nie odczułam jako męki. Poza może tym zapachem....
Rezultaty jednak warte są tych małych niedogodności.

A skoro kupiłam drugą butlę i zamierzam po majówce zacząć ponowne stosowanie to znaczy, że ten smród mnie nie złamał:)
Tym razem dokupiłam też szampon Sesa i inny olejek Vatika: migdały+kokos. O tych zakupach pisałam tu >>

Jeśli mycie włosów rano jest w waszym przypadku niemożliwe. Zawsze możecie używać Sesy np. w weekend kiedy następnego dnia nie musicie bardzo wcześnie wstawać i się spieszyć. Rozwiązaniem jest też aplikacja wczesnym wieczorem na 2-3 h lub dłużej i zmywanie przed snem.

Obecnie stosuje Vatikę: kokos+limonka - ale uważam, że Sesa pod względem działania jest lepsza. Choć Vatika to także dobry produkt i przede wszystkim ma inny zapach. Za jakiś czas także doczeka się recenzji.


Zaznaczę także, że podczas stosowania Sesy nie używałam żadnych suplementów diety na włosy. Poza tranem jaki biorę cały rok. W dni kiedy myłam włosy, ale nie olejowałam ich nakładałam po myciu inne odżywki jakie akurat wtedy posiadałam (także z silikonami). Były one naprawdę różne, trzymałam je na włosach góra 3 minuty i miały głównie pomóc w rozczesaniu włosów i relaksie zapachowym. Najczęściej padało na ukochaną od długiego czasu maskę mleczną Mila o jakiej pisałam w tym poście >>
Podsumowując z Sesy i generalnie olejowania włosów jestem bardzo zadowolona.
Widzę, że ten naturalny sposób im służy.
Kupiłam także jakiś czas temu olejek z Alterry (migdały i papaja) i kilka razy zastosowałam na włosy ale jednak po Sesie i Vatice widzę lepsze efekty nawet czysto wizualne. Choć nie uważam, że ten produkt jest zły.


Ufff. Jeśli dobrneliście do końca - jestem z Was dumna. Z siebie też:)
Chciałam dokładnie wszystko opisać i stąd te kilometry posta....

Jeśli macie jeszcze jakieś pytania - chętnie odpowiem.

O mojej walce z wypadaniem włosów możecie także poczytać w tym poście >>. Zapraszam.

Udanego tygodnia dla każdego z Was!
Magda

sobota, 21 kwietnia 2012

Sephora - obecne promocje i trochę o Brow Bar Benefit + jeden zakup:)

 
Będąc dziś w Sephorze dowiedziałam się o kilku ciekawych promocjach, jakie może Was zainteresują.

Przede wszystkim aktualnie w dniach 20-29.04.12 w ramach Sephora Dni Vip! na cały asortyment mamy 20% rabatu.
Zniżka obowiązuje z kartą Sephora.

Inną ciekawą promocją jest 25% taniej na wszystkie produkty do pielęgnacji ciała.
Obowiązuje od 16-29.04.12.
 

Jeśli więc planowałyście zakupić jakiś balsam, peeling, żel czy inny kosmetyk do ciała - teraz warto skorzystać.
Ja czaję się na coś z Pat&Rub lub Korres, więc może jeszcze w nadchodzącym tygodniu skorzystam.
Nie mogę się jednak zdecydować co kupić. Może Wy coś szczególnie polecacie z tych marek i pomożecie mi w podjęciu decyzji?


Kolejna fajna propozycja dotyczy Brow Bar Benefit.
Czyli usługi regulacji brwi, nadania im kształtu i ewentualnie henny brwi i rzęs + makijaż poprawkowy.
Standardowa cena to 65 PLN.
W dniach 17.04-26.05.12 koszt tego zabiegu wynosi 49 PLN.


Jeśli zastanawiacie się czy warto z Brow Bar skorzystać to powiem szczerze, że ja kilka razy zdecydowałam się i polecam.
Szczególnie jeśli macie problem z nadaniem kształtu swoim brwiom albo jeszcze nigdy ich nie regulowałyście - to panie wyszkolone przez Benefit mogą Wam bardzo pomóc.
Nie musicie stale korzystać z tej usługi, ale jedna wizyta naprawdę pomaga w okiełznaniu brwi, nadaniu kształtu, a potem działać można na tym polu już samemu:)
Dodatkowo ja uzyskałam tam wiele rad na temat właśnie samodzielnej regulacji, nadawaniu koloru brwiom i wiele innych cennych wskazówek.
Nie chodzę regularnie, bo cena nie jest mała, ale raz na jakiś czas tak i efekt sobie chwalę.
Tym bardziej dlatego, że regulacja moich brwi samemu to droga przez mękę, a okiełznanie moich włosków to istna tragedia:)

Teraz kiedy cena lekko niższa także się wybiorę.


 Niestety Brow Bar jest tylko w wybranych miastach i sklepach Sephora.
Najwięcej w Warszawie, bo w 4 miejscach (postęp bo do niedawna było w 2).
Poza tym po jednym sklepie w Krakowie, Katowicach, Łodzi i Poznaniu.

 

Ja jak do tej pory byłam raz w Arkadii i chyba z 3 razy w Złotych Tarasach w Wawie.
Z tego co słyszałam poziom zadowolenia z tego zabiegu zależy od pani wykonującej.
Ja akurat zawsze byłam bardzo zadowolona.
Szczególnie pierwsza wizyta była bardzo dla mnie kształcąca a różnica w brwiach przed i po - ogromna!
Być może akurat trafiłam na kompetentną panią, bo podobno z tym bywa różnie.
W każdym razie Panią ze ZT bardzo polecam:)

Możecie też przy okazji zabiegu wypytać o produkty marki Benefit - jeśli Was jakieś interesują oczywiście i poprosić o naniesieni ich na twarz, oczy dla testu, sprawdzenia koloru itp.
Oczywiście kosmetyków od razu nie musicie kupować:) Choć panie przy okazji usługi zwykle proponują wiele produktów do brwi (i innych) z Benefita. No ale taka ich praca...

Cały zabieg oczywiście wykonywany jest kosmetykami Benefit. Trwa około 15-20 min.
Istnieje też możliwość henny na rzęsy.
Można także skorzystać z woskowania owłosienia nad ustami.
Dodam, że na wizytę trzeba się umówić, bo przynajmniej w Warszawie ciężko dostać się tak "z nogi"...
Poza tym godziny pracy Brow Bar nie pokrywają się dokładnie z otwarciem sklepów Sephora i są też czynne w wybrane dni.

Plus też za to, że 10 lub 11 (tego właśnie nie pamiętam) zabieg jest gratis.


Kolejne wyjście na przeciw Klientom to możliwość bezpłatnej regulacji brwi zupełnie za darmo - w dniu naszych urodzin.
Pokazujecie dowód i nie płacicie:)


Może więc warto zrobić sobie taki prezent?:)
 

 To tyle mojego dzisiejszego wywiadu w Sephora:)

Pochwalę się jeszcze co zakupiłam w ramach pierwszej wspomnianej w tym poście promocji:


Chodziłam koło tego pomadki-lakieru już kilka tygodni i w końcu się zdecydowałam.
Swatche zrobię za kilka postów.
Mój wybrany kolor to nr 15 - Rose Vinyl.

 
Zahaczyłam jeszcze o Douglas i zrobiłam tam małe zakupy, ale jakoś nie natknęłam się na ciekawe promocje.
Pytałam też o podkład z Estee Lauder o jakim pisałam tu>>, ale promocji już nie było.
Chciałam kupić dla koleżanki, bo sama mam ale niestety...:(


Odliczam dni do majówki:) A Wy?

Magda

czwartek, 19 kwietnia 2012

Oleje do włosów górą! Paczka z indyjskimi dobrociami: Sesa i Vatika.


Dwa dni temu zrobiłam zakupy w sklepie z kosmetykami naturalnymi - www.helfy.pl.
Dziś przesyłka dotarła do mnie.
Szybko i sprawnie. Wszystko dobrze zapakowane. Sklep mogę naprawdę polecić.
To moje trzecie tam zakupy.

Oto na co się skusiłam tym razem:



1. Sesa - olejek do włosów - 45 PLN/180 ml
- kupiłam dwa opakowania, jedno jest dla mnie, drugie dla koleżanki:)
- olejek ten to mój ponowny zakup
- poprzednią butelkę używałam przez około 3,5-4 m-cy
- krótko mówiąc jest znakomity, dużo zdziałał na moich włosach i widzę ogromne rezultaty
- recenzję po kilku miesiącach używania - zamieszczę na dniach
- występuje też w pojemności 90 ml


2. Vatika - migdałowy olejek do włosów - 23 PLN/200 ml
- mam olejek Vatika ale w innym wydaniu - kokosowo-cytrynowy
- ten kosmetyk kupiłam po raz pierwszy


3. Sesa - szampon odżywczy do włosów - 15 PLN/90 ml
- zadowolona z rezultatów olejku Sesa, tym razem kupiłam także szampon z tej serii


Olejowanie włosów od kilku miesięcy bardzo mi służy.
Próbowałam także olejowania twarzy. Tu niestety zupełna porażka i u mnie ta metoda jeśli chodzi o skórę - nie sprawdziła się.

Dodam jeszcze, że koszt przesyłki Pocztą Polską z www.helfy.pl to 15 PLN - w przypadku przedpłaty na konto.
Można także wybrać opcję kuriera i opłatę za pobraniem.

Nie wiem dokładnie, ale myślę że te kosmetyki możecie także dostać w stacjonarnych sklepach z kosmetykami naturalnymi, ekologicznymi czy zielarskimi.
Cen niestety nie znam.

Używałyście może któregoś z produktów?
Dzielcie się wrażeniami.

Ja uważam się za twardzielkę:) jeśli ponownie skusiłam się na tego śmierdziela Sesę:)
Zapach nie bardzo, ale za to włosy po nim są rewelacyjne. Przynajmniej moje:)
Poza tym po jakimś czasie ta woń....mniej boli:)

Oby do weekendu:)
Magda