czwartek, 5 stycznia 2012

Spadek formy....dziwny i ponury dziś dzień:(

Czy tylko ja dziś mam dziwny ponury dzień? Od rana leje, jest pochmurno i generalnie w koło ciemno.
O godzinie 14 w ciągu dnia myślałam, że już jest 19 i za chwilę trzeba będzie szykować się do spania.
Rano kompletnie nie mogłam wstać z łóżka. Wszystko mnie bolało i czułam jakąś dziwną niemoc. Nie czuje w zasadzie jakiejś choroby, nie mam kataru, nie boli mnie gardło, ale moje ciało i umysł dziwnie się zachowują. W koło bym spała i nic mi się nie chcę. Do tego obudziłam się z jakimiś negatywnymi myślami i jestem dzisiaj na "nie". Zaskakuje mnie to bardzo bo rzadko mi się to zdarza i już nie wiem czy to ta pogoda czy co innego.
Nawet ulubione radio dziś mnie nie rozweseliło, choć włączyłam go w samochodzie na chyba pełną głośność:) Nie miałam też ochoty na słuchanie żadnej muzyki, a zwykle muzyka jest dla mnie wielkim wybawieniem w chwilach ciężkich dni.

Z racji, że lodówka pusta a jutro święto zmuszona byłam wybrać się na drobne zakupy spożywcze i zmusiłam się do tego okrutnie. Na poprawę humoru kupiłam czekoladę Wedla z nadzieniem z pieczonego jabłka. Podjadam sobie ją teraz odrobinkę i jest naprawdę dobra. Ale na zły dzień jakoś nie pomaga.

Postanowiłam też wziąć się w garść i poszłam do kosmetyczki na zaplanowany zabieg manicure. A już miałam go odwołać. Dobrze jednak, że udało mi się tam dotrzeć bo ładne dłonie i paznokcie - to zawsze choć lekko lepszy humor:)

Teraz popijam czerwoną herbatkę, piekę schab w kuchni - to kolejna metoda by nie poddać słabościom:) i walczę ze snem i dziwnym smutkiem jaki mnie dziś ogarnął.
Mam nadzieję, że nie przeniesie się on na kolejne dni...

Mieliście też dziś nostalgiczny dzień czy wręcz przeciwnie - pełen energii?

Pozdrawiam
Magda

wtorek, 3 stycznia 2012

Opyszczka - jak z nią walczyć? Moje sposoby na to utrapienie.

Obudziłam się dziś z wielką opryszczką na ustach:( Mam ją w trzech miejscach na górnej wardze i wkurzam się tym niesamowicie!
Dawno już nie zmagałam się z tym problemem bo dwukrotnie przeszłam kurację Heviranem i naprawdę na około 3,5 roku miałam z nią spokój, ale niestety kuracje już przestały widocznie działać.
Opryszczka to od dzieciństwa mój wielki problem. Bywało tak, że zanim odkryłam Heviran prawie 6 m-cy w roku chodziłam z wielką opryszczką na ustach. Goiła się jedna, wyskakiwała druga i tak w koło. U mnie problem ten nie pojawiał się tylko jesienią czy zimą ale też bardzo często latem w duże upały.
Ktoś kto nigdy nie miał opryszczki - jest szczęściarzem! Zazwyczaj bąble pojawiają się jakby nagle. Kładziemy się spać i wszystko jest ok a rano wstajemy z dwa razy większymi ustami. U mnie zwykle bąble są duże, ciężko się goją i jedzenie czy zwykłe mycie zębów jest koszmarem.
Opryszczka zwykle pojawia się u mnie gdy są duże wahania temperatur - także latem, gdy się mocno czymś stresuje - wiadomo, że wtedy spada ogólna odporność organizmu i bardzo często wtedy gdy zaniedbam nawilżenie ust.

Przez kilkanaście lat wypróbowałam chyba dziesiątki specyfików na opryszczkę. Kremy, maście, plasterki itp. Większości nazw już nawet nie pamiętam. Moje doświadczenia są takie, że w zasadzie większość z nich nic nie robi, wcale nie przyspiesza gojenia i nie uśmierza bólu. Zdaje sobie oczywiście sprawę, że jedynym lekiem na opryszczkę jest właśnie Heviran, a inne specyfiki mają tylko uśmierzać jej rozwój ale obietnice producentów względem wielu maści mijają się z prawdą - przynajmniej jeśli chodzi o mnie.
Niestety większość też tych produktów działa tylko w pierwszej fazie rozwoju tego dziadostwa, bo potem to już umarł w butach.

W każdym razie od dziś rana chodzę z wielkimi bąblami na ustach i staram się jakoś z nimi walczyć. W domu zawsze muszę mieć jakiś specyfik na opryszczkę - mogę mydła nie mieć ale maść czy krem na ten problem musi być:) Ostatnimi czasy całkiem w porządku okazał się krem apteczny Erazaban oraz krem także z apteki - Antywir. Oba bez recepty. Okazały się o niebo lepsze od rozreklamowanego i wcale nie taniego Zowirax'u - którego kompletnie nie polecam. Szkoda kasy.
Oprócz tych kremów staram się mocno nawilżać usta - wazeliną, balsamem Tisane i różnymi pomadkami ochronnymi jakich mam masę w domu. Te apteczne kremy bowiem dość mocno wysuszają usta.

Mam też w domu plasterki Compeed. W sumie nie wiem czy mogę je polecić bo parę razy mi pomogły i opryszczka szybciej zniknęła, ale kilka też razy nie zauważyłam żadnego działania. Moim zdaniem na małe bąble są ok. Teraz jak mam zaatakowaną całą wargę - nie wiem jak miałabym sobie je nałożyć:) Nie jest też prawdą, że plasterki można nosić cały dzień i się nie odklejają i są niewidoczne. Widoczne są, po jakimś czasie się odklejają i nie wygląda to estetycznie. Chyba, że cały dzień nic nie mówimy, nie pijemy i nie jemy i generalnie nie otwieramy ust:) Na noc lub jak siedzimy w domu - są w porządku. Lekko łagodzą stan zapalny i mogą przyczynić się do szybszego gojenia. Plusem jest też to, że w znacznym stopniu mogą ograniczyć rozsiewanie się opryszczki dalej np. na drugą wargę.

Co do gojenia - kiedy już opryszczka zaczyna przechodzić w stan gojenia albo mamy ranki czy zdarte skórki po bąblach itp. - najlepszym sprawdzonym sposobem jest Olejek Tamanu! Bardzo szybko działa na wszelkie rany i jest rewelacyjny przy gojeniu się bąbli. Zresztą jest on świetny na wszelkie rany na całym ciele, zadrapania, otarcia, oparzenia, znamiona. Prawdziwa rewelacja za bardzo małe pieniądze. Aktualnie na zmianę z kremami na opryszczkę już zaczęłam także kłaść go na usta by następowało szybsze gojenie. Olejek jest świetny. Do tego nawilża usta i łagodzi swędzenie. Pięknie także pachnie. Bardzo polecam każdemu! Ja akurat swój kupiłam w sklepie internetowym Biochemia Urody. Myślę jednak, że można go dostać w wielu innych miejscach.

Z moich rad jeszcze w sprawie opryszczki - warto w czasie kiedy nam wyskoczy pić dużo wody i generalnie nawilżać się od środka. To także sprzyja nawilżeniu ust, które w tym czasie często są diametralnie przesuszone.

Wiele osób poleca także Carmex. Nie jestem wielką fanką tego produktu. Nie jest zły ale także nie jest jakiś rewelacyjny. U mnie na opryszczkę się nie sprawdził. Jakiś czas temu regularnie stosowałam a opryszczka jednak się pojawiała. U wielu jednak osób działa on na nią podobno rewelacyjnie.

Przypomniało mi się, że świetną pomadką przeciwdziałającą opryszczce jest pomadka apteczna Oeparol. Pięknie nawilża. Jest na bazie wiesiołka i naprawdę kiedy ją stosowałam nic mi nie wyskakiwało. Zużyłam już chyba 3 opakowania. Jest naprawdę świetna i tania, choć nie za bardzo wydajna. Mój błąd bo ostatnio gdzieś ją posiałam w domu i przez ostatni miesiąc nie stosowałam. Na bank gdzieś ją mam i muszę odszukać lub kupić kolejną. Może jakbym stosowała - dziś opryszczki by nie było?!

Ponownie zastanawiam się nad kolejną kuracją Heviranem. Zwykle dzięki tym tabletką na 1,5-2 lata miałam spokój. Wiem, że są tacy co jedna kuracja starcza im na dłuższy czas a nawet na całe życie. Nie jestem zwolenniczką brania leków a Heviran jednak nie jest takim tam zwykłym lekiem - dlatego się waham i zobaczymy co powie moja pani doktor. Jednak jak pomyślę, że znowu w koło ma mnie to dziadostwo atakować - słabo mi się robi. Mała niby rzecz ale potrafi bardzo zatruć życie.

Macie swoje sposoby na opryszczkę? Też cierpicie na nią tak silnie jak ja? Dajcie znać jak z nią walczycie.

Pozdrawiam
Magda z dwa razy większymi ustami niż zwykle:)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Wypadanie włosów - co mi pomogło? Recenzje kilku produktów przeciw wypadaniu włosów. Szampon i maseczka Biovax z L'biotica. Szampon stymulujący roślinny z Yves Rocher. Tabletki Merz Spezial i Belissa anti-red.

Około 4 m-cy temu dopadło mnie ostre wypadanie włosów. Przez 2 lata nie miałam z traceniem włosów w ogóle problemu. Zdziwiłam się, bo w zasadzie wypadanie rozpoczęło się nagle i nie następowało stopniowo ale poszło lawiną. Nie zmieniałam w sumie w tym czasie jakoś drastycznie pielęgnacji – dlatego byłam zaskoczona. Nie zmieniłam też diety, stylu życia, specjalnie też nic nie działo się z moim zdrowiem. Stresy życiowe nie były jakieś bardzo duże – więc także nie mogło to mieć wpływu na wypadanie. Do dziś nie wiem co tak naprawdę to spowodowało, może wyłącznie zmiana pogody i generalnie pory roku?

W każdym razie włosy sypały się jak oszalałe. Po każdym prysznicu zbierałam je garściami a sprzątanie łazienki z włosów doprowadzało mnie do szału. Rano budziłam się z poduszką usianą włosami. Będąc u mojej pani doktor poprosiłam o zrobienie badań. Były dość szczegółowe ale nie wykazały żadnych odchyleń od normy. Lekarka stwierdziła, że jestem zdrowa jak ryba. W sumie ucieszyłam się, że wyniki są ok ale nadal nie wiedziałam skąd to wypadanie. Przystąpiłam zatem do ataku!


Na początek zakupiłam - Maseczkę intensywnie regenerująca z L’biotica Biovax – do włosów słabych ze skłonnością do wypadania. Z racji posiadania w tym czasie sporej gamy szamponów w mojej łazience – wstrzymałam się przed kupowaniem kolejnego szamponu. Dokupiłam jednak do kuracji tabletki Merz Spezial. Kiedyś już przechodziłam nimi kurację i bardzo pomogły mi na paznokcie więc pomyślałam, że może pomogą także na włosy. Oprócz tych tabletek przez cały rok biorę tran w kapsułkach – i w tym czasie także go nie odstawiałam ale regularnie zażywałam.
Maseczka – niestety nie spełniła moich oczekiwań. Mam dużo włosów ale są dość cienkie i niestety moje włosy dość mocno obciążała. Mimo stosowania naprawdę małych ilości i obfitego zmywania po około 2-3 h trzymania w czepku – włosy były dość szybko obciążone, nieświeże i wyglądały jakbym nie myła ich z 4 dni. Zaraz po zmyciu i wysuszeniu były lściniące, miękkie, nawilżone ale po około 12 h – naprawdę nieładne. Mimo wszystko używałam dalej. Opakowanie jest bardzo wydajne a maskę kupiłam na sporej promocji więc nie żałuję wydanych pieniędzy bo uważam, że maska pięknie nawilża włosy ale nie zauważyłam żeby powstrzymała wypadanie. Nie kupię jej ponownie ale osobom o grubych włosach, które nie mają problemu z ich przetłuszczaniem się (to niestety jest mój spory problem – szczególnie przy skórze głowy) mogę polecić jako dobry nawilżacz. Na wypadanie - niestety nie.

Maska L'biotica BIOVAX - Intensywnie regenerująca
Tabletki Merz Spezial – niestety jeśli chodzi o włosy nie zauważyłam specjalnej poprawy. Nie przestały wypadać. Może lekko się wzmocniły, zaczęły rosnąć nowe, ale wypadanie nadal było. Natomiast zdecydowanie tabletki pomagają na wzmocnienie paznokci i już kolejny raz się o tym przekonałam.

Tabletki Merz Spezial

Ponieważ włosy nadal wypadały zdecydowałam się na zakup Szamponu intensywnie regenerującego z L'biotica Biovax - do włosów ze skłonnością do wypadania. Skusiła mnie  dobra promocja. Muszę powiedzieć, że w przeciwieństwie do maseczki z tej serii szampon bardzo pozywanie mnie zaskoczył. Ładnie myje, włosy po nim - nawet bez użycia maski czy odżywki – całkiem dobrze się rozczesują. Są dobrze nawilżone, błyszczące i mocne. Nie obciąża ich i rzeczywiście wypadanie włosów zaczęło się zmniejszać. Używałam go co 2-3 dni wraz z maseczką z tej serii – 1-2 razy na tydzień. Bardzo szampon polubiłam. Ma przyjemny zapach i po umyciu nim moje włosy naprawdę dobrze wyglądały, a do tego mniej się przetłuszczały i długo były świeże. Po zużyciu całego opakowania wypadanie znacząco się zmniejszyło ale nie ustało całkowicie. Kupiłam zatem drugą butelkę szamponu i namiętnie używałam dalej. Maseczkę jednak odstawiłam i stosowałam w sumie raz na 3 tyg. – w zasadzie tylko po to by ją zużyć. Po 2 butelce szamponu muszę powiedzieć, że moje włosy naprawdę wyglądały dobrze a nic dodatkowo nie stosowałam. Nie jestem bowiem zwolenniczką stosowania masy produktów na raz na włosy – bo akurat moim włosom to nie służy.
Wspomniany wyżej szampon naprawdę mogę polecić ale w 100% wypadanie nie zniknęło. Włosy jednak bardzo się odżywiły a wypadanie było już bardzo niewielkie.
Szampon L'biotica BIOVAX - Intensywanie regenerujący
Kupiłam zatem kolejny szampon do włosów wypadających – tym razem Yves Rocher - Szampon stymulujący przeciw wypadaniu włosów. Był na sporej przecenie a dodatkowo skusiło mnie, że jest mocno ekologiczny i nie zawiera silikonów. Oparty jest tylko na wyciągach roślinnych, a bazą jest biały łubin pochodzący z ekologicznych upraw. Szampon pachnie wybornie! Wiem, że zdania na temat tego zapachu są bardzo podzielone ale dla mnie to zapach prawdziwej świeżości, naturalności, świeżo skoszonej trawy. Przypomina mi zapachy mojego dzieciństwa – wakacji spędzonych na prawdziwej polskiej wsi u mojej kochanej cioci. To zapach łąki, pola, zero chemii czy sztuczności. Dla mnie cudny relaks. Szampon całkiem dobrze się pieni – choć nie jest to jakaś super rewelacyjna piana. Jest powiedziałabym średnio wydajny. Włosy po nim rozczesują się dość kiepsko – ale wiadomo, że to wina braku silikonów. Dla mnie jednak to nie problem. Poza tym odżywka, balsam czy inna maska – może w tym pomóc. Czy go polecam? Jak najbardziej. Zdecydowanie pomógł mi w jeszcze lepszym odżywieniu włosów. Nadał im miękkości, nawilżenia i jeszcze mniej włosy zaczęły wypadać. Po zużyciu połowy butelki w zasadzie już problem wypadania zniknął. Potem kończyłam używanie jego na zmianę z innymi szamponami z moich zapasów. Z całą pewnością do szamponu powrócę choćby dla samego zapachu i dla faktu, że jest bez silikonów, bo staram się ostatnio przerzucać na takie produkty.
Szampon Yves Rocher - stymulujący przeciw wypadaniu włosów
Muszę też dodać, że po zużyciu opakowania tabletek Merz Spezial kolejnego opakowania nie zakupiłam, ale sięgnęłam po pastylki Bellisa anti-red do skóry naczyniowej. Jakieś samotne opakowanie ich znalazłam w swojej szufladzie – zapas kupiony chyba jakiś rok temu. Postanowiłam je zatem zużyć i brałam je wraz z kuracją powyższymi szamponami. W sumie ciężko mi powiedzieć czy bardzo przyczyniły się w pomocy moim włosom ale mam nadzieję, że trochę tak. Zdecydowanie pomagają na stan skóry naczynkowej i na paznokcie – ale o tym napiszę w innym poście z recenzją tych tabletek.
Tabletki Belissa anti-red
Postaram się też szybko dodać post na temat moich refleksji na temat słynnego już olejku Sesa, bo kończę właśnie nim kurację. Ale o tym następnym razem:)

Nie zamieszczam niestety zdjęć własnych - gdyż wszystkie wymienione produkty zużyłam i nie zachowałam opakowań.

A co Wy polecanie na wypadanie włosów? Macie sprawdzone sposoby? Jak na razie u mnie problem na szczęście zniknął i włosy naprawdę mam w dobrym stanie ale dobrze wiedzieć jakby co na przyszłość :)